Coraz krótsze dni to znak, że koniec lata zbliża się nieubłaganie. Ale póki co cieszymy się pogodą i ciepłymi wieczorami na dworze. Miło jest posiedzieć na tarasie czy balkonie... o ile nie gryzą nas komary!
Możemy się psikać chemią lub wykorzystać naszą przyjaciółkę lawendę. Jej dodatek zamienia zwykłą świecę w domowej roboty świecę przeciw komarom.
Zasada rozpuszczania wosku i tworzenia świecy jest identyczna jak w przypadku mojej świecy w cukiernicy, więc nie będę się zbytnio rozpisywać.
Pojemnikiem może być praktycznie wszystko. Ja użyłam słoiczka i szklanego pojemnika po świecy z sieciówki (Nie wyrzucaj! Nigdy nie wiesz kiedy się coś przyda!) Możecie pobawić się formą i zrobić świece stojące (takie bez pojemników), używając silikonowych foremek do babeczek lub pojemników po jogurtach.
Odrobinę lawendy wsypałam na dno pojemnika. Większe kawałki przykleiłam do ścianek, uprzednio maczając je w wosku. Wszystkie kwiaty, które dodacie gdy nalejecie już wosku, będą pływały po wierzchu. Następnie zalałam woskiem i czekałam aż wosk zastygnie.
Jestem mile zaskoczona zapachem. Nie dodałam żadnego olejku eterycznego, a zapach jest zdecydowanie lawendowy i intensywny. Wizualnie świeczka wygląda naprawdę rewelacyjnie. Co prawda wosk zbyt szybko zastygał i na wierzchu porobiły się małe pęknięcia, ale zawsze można powiedzieć, ze to zamierzony rustykalny efekt. Błam się, że kwiaty lawendy będą się palić, ale tak nie jest.
Świece już robiłam. Używałam właśnie sztucznych zapachów. Są bardzo intensywne. Ale co natura to natura:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają!
świec nigdy zbyt dużo :)
UsuńŚliczne :)))
OdpowiedzUsuńNadal tylko nie wiem co mam użyć jako knota :|