Przeglądając internet zachwycam się bogato zrobionymi kartkami. Podziwiam te prace i aż zielenieję z zazdrości. Jakimś sposobem inni potrafią połączyć mixmedia z tekturkami, warstwami kwiatów, postarzać tuszami - i wchodzi im spójna, gustowna praca. Ja osiągam jedynie efekt jarmarcznej tandety.
W tym roku więc przestałam się twórczo wysilać i postawiłam na prostotę. Niewymyślne, klasyczne, naturalne, niby-eko, niby-scandi, niby-vintage. Jedna z nich powstała na bazie resztki z tekturki, której użyłam w zeszłym roku - klik, a podstawą pozostałych stały się tagi z UHK. Och jakże łatwiejsze stało się świąteczno-kartkowe tworzenie. I w momencie gdy przestałam dążyć do nie wiadomo jak wydumanych wzorców, klejenie karteczek stało się ogromną przyjemnością.
Podśpiewuje sobie Last Christmas, zajadam mandarynki, a kartki same się tworzą.
Czasem prostota jest lepsza od przepychu i Ty to jaknajbardziej udowodniłaś, wyglądają pięknie. Strasznie mi się podobają! Idealne, takie w moim stylu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow ale cudne karteczki sa przepiekne i pasuja mi pod kazdym wzgledem :) pozdrowionka
OdpowiedzUsuń