Cierpię na chroniczny brak czasu. Pewnie nie ja jedna. Tym bardziej w okresie świątecznej gorączki. Tak, wiem, że jest początek listopada - ale rękodzielnicy czas liczą inaczej. Rękodzielnicy bombki malują w lipcu. No może Ci bardziej zorganizowani, bo u mnie oczywiście wszystko na ostatnią chwile.
Ale ja nie o tym...
Dziś przychodzę do Was z brudem, rdzą i korozją. No i nowym wyzwaniem DIY.
Tak też się stało z tym aniołkiem. Jak już wspomniałam, już dawno jestem w klimacie świątecznym, więc aniołki są u mnie na porządku dziennym. Ale zachciało mi się starego aniołka, najlepiej jakiejś płaskorzeźby, albo drzeworytu. Póki co nic na śmietniku nie leży :) Musiałam zadziałać sama.
Z pomocą przyszły preparaty Pentartu. W pierwszej chwili byłam zawiedziona efektem, ale następnego dnia, gdy wszystko pięknie wyschło anioł cudownie pordzewiał.
Jest szansa, że taki pordzewiały anioł, ochraniać mnie będzie solidnie- w końcu leciwy przecież jest, wie jak to się robi.
Zapraszam Was oczywiście do dołączenia do wyzwania DIY - Stare, Vintage, Zardzewiałe. Pamiętajcie, że możliwe są wszystkie techniki i wcale nie trzeba prowadzić bloga. Warto, bo sa nagrody:)
gdzieś mi mignął w przelocie ... zachwyca niepokorną formą i rdzą ...
OdpowiedzUsuń