Dziś zapraszam na metamorfozę, nie tyle spektakularną, co bardzo pracochłonną. Jest to też dla mnie metamorfoza sentymentalna.
Zapraszam na wpis, który zrobiłam dla bloga DIY: jak odnowić stary, stuletni stół.
Stół przed metamorfozą prezentował się jak poniżej.
(Przepraszam za bałagan w tle)
Muszę
w tym miejscu dodać, że stół pierwotnie należał do mojej prababci.
Nie wiem dokładnie jaki jest jego rok produkcji, ale są to mniej więcej
lata dwudzieste XX w. Przez wiele lat stał w szopie (najpierw u mojej
mamy, potem u mnie). Na szczęście nie był mocno zniszczony i nie miał
dużych uszkodzeń. Był jednak troszkę zaniedbany, a pająki rościły sobie
do niego tytuł własności.
Pewnego dnia, zapragnęłam przywrócić mu jego czar.
Już po pierwszej godzinie zniechęciłam się ogromnie i przez głowę przeszło mi, bo schować go do szopy na kolejnych sto lat.
Nie
jestem specem od mebli i nie znam fachowych terminów, nie wiem zatem
czym pokryty był blat stołu. Ale cholerstwo było twarde, uparte i za nic
nie chciało się zeszlifować. Gdyby w szopę uderzyła bomba - blat stołu
by przetrwał. Myślałam, że wystarczy lekko przeszlifować ręcznie i
gotowe. Niestety! W ruch musiały iść sprzęty ciężkie. Oprócz szlifierki
konieczny był także hebel. W efekcie końcowym i po wielu godzinach pracy
udało się dotrzeć do surowego drewna. Jeśli szlifujecie meble warto to
robić na dworze. Pamiętajcie też o maseczce i ochronie oczu.
Widok , czystego drewnianego blatu był cudowny i wynagrodził ciężką pracę.
Dalej już było z górki.
Wiedziałam,
że nogi będą malowane - nie musiałam zatem szlifować ich do surowego
drewna, a jedynie zmatowić warstwę lakieru. Jeśli jesteście troszkę
leniuszkami, jak ja:), warto zdecydować się na farby kredowe. Zapewniają
one dobrą przyczepność prawie na każdej powierzchni i nie wymagają
precyzyjnego jej przygotowania.
Ja nogi malowałam na biało. Farbą pokryłam także szufladę, listwę łączącą nogi i spód stołu.
Na koniec całość zawoskowałam bezbarwnym woskiem.
Jeśli
odnawiać będziecie stół, którego użytkowanie będzie bardziej intensywne
niż biurka, proponuję blat lakierować. Wosk pięknie wydobywa naturalny
kolor drewna i pozostawia je satynowe w dotyku. Niestety słabo je chroni
i wymaga powtarzania woskowania co jakiś czas. Moje biurko służy
jedynie do pracy przy komputerze więc nie jest narażone na częste
zarysowania, szorowanie i gorące kubki. Dlatego wosk w zupełności
wystarczy.
A tak wygląda już na miejscu docelowym.
Myślicie, że prababcia byłaby zadowolona z metamorfozy?
Garść wskazówek:
-
Jeśli planujecie malować mebel, można zaoszczędzić sobie pracy i
jedynie lekko zmatowić powierzchnię. Jeśli natomiast marzy się Wam
surowe drewno - przygotujcie się na ciężką pracę.
- Farba kredowa ułatwi pracę :)
- Blaty mocno eksploatowane lepiej malować lakierem, w innych przypadkach można woskować.
Pozdrawiam
Kasia
Po odnowieniu stół wygląda świetnie! Praca na medal:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasiu.
kapitalne :) może mi się uda skusić Kogoś na takie zmiany ;D
OdpowiedzUsuń