Lawendowych saszetek nigdy dość.
Lawenda już dawno ścięta, znak to, że koniec lata :(
Jak zwykle bukieciki zostały powiązane, powieszone i się suszą. Co ładniejsze wykorzystam do bukiecików, a te brzydsze do saszetek.
Nadal przeraża mnie maszyna do szycia. Mam wrażenie, że to urządzenie uparcie chce mi przedziurawić koniuszki palców. Spróbowałam więc zrobić papierowe saszetki.
Właściwie wystarczyłby zwykły papier do pakowania i klej. Ja mam niestety tendencję do nadmiaru więc u mnie dodatkowo etykietka, koroneczka, sznureczek ( i ręczne! pseudo-przeszycia).
Niezależnie czy materiałowe czy papierowe - lawendowe saszetki pachną cudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz