Ogórek, ogórek, ogórek,
Zielony ma garniturek,
I czapkę i sandały,
Zielony, zielony jest cały.
Zielony ma garniturek,
I czapkę i sandały,
Zielony, zielony jest cały.
Podśpiewuję sobie Fasolkową piosenkę i zajadam się ogórkami. Uwielbiam wszystkie - świeże, małosolne, kiszone, konserwowe. Gdy nadchodzi sezon ogórkowy wpadam w ogórkowy szał. Swoich mam tylko parę krzaczków więc zjadam świeże, takie nieobrane.
Na przetwory mam to szczęście, że dobrzy ludzie, znając moje umiłowanie do ogórasów, dzielą się ze mną hurtowymi ilościami ogórków. Tak było w ten weekend. Zostałam obdarowana dwudziestoma kilogramami cudnych, ekologicznych ogóreczków, a do tego bukietem pachnącego kopru. Sąsiad podzielił się chrzanem, bo na taką ilość ogórków moje zasoby byłyby niewystarczające. Na szczęście soli i wody nie musiałam pożyczać.
Jeśli jeszcze nigdy samodzielnie nie robiliście kiszonych ogórków, zapewniam, że jest to banalnie proste.
potrzebne są:
- ogórki (najlepsze są z pewnego źródła, marketowe mogą być mocno nawożone i podczas kiszenia mogą się popsuć)
- woda zwykła kranowa (chyba, że wasza jest bardzo złej jakości, to wtedy użyjcie źródlanej)
- sól najlepiej kamienna lub morska (ja daję 1 łyżkę soli na 1 litr wody)
- koper
- czosnek
- chrzan
- ja dodałam też liście selera i porzeczki - taki eksperyment
Ogórasy moczymy, koper i liście chrzanu myjemy, czosnek dzielimy na ząbki, korzeń chrzanu obieramy i kroimy na kawałki.
A potem dodatki (oprócz liści chrzanu) wkładamy do słoików, wiaderek, butelek (np. takich 5-cio litrowych po wodzie), kamionki,czy do czego tam macie. Jak najciaśniej układamy ogóreczki, na wierzch liść chrzanu i zalewamy całkowicie słoną wodą. Słoiki zakręcamy, wiaderka zamykamy, a pojemniki kamionkowe przykrywamy talerzykiem. Generalnie pilnujemy, żeby ogórki były pod wodą, inaczej będą się psuć. Odstawiamy i czekamy. O ile doczekamy :) bo u mnie już po dwóch godzinach degustatorzy sprawdzają, czy ogórasy gotowe. Kłania się chomikowanie wiaderek, słoików, pudełek, pudełeczek. Radzę pojemniki stawiać na podstawkach lub ściereczkach, bo gdy ogórki zaczynają "pracować" płyn wycieka i robi się mały chlewik. A gdy już się uspokoją, pojemniki myję i przenoszę do spiżarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz