Kolejna skrzyneczka komunijna poszła w ręce małej komunistki :) oj przetestowała ona moją cierpliwość. Najpierw przyklejona serwetka okropnie się powichrowała. Trzeba było zeszlifować i pomalować na nowo. Za drugim razem wspięłam się na szczyt bezmyślności bo, o zgrozo, wzór przykleiłam do góry nogami ! Znowu trzeba było szlifować i malować na nowo. Za trzecim, powtarzając sobie "Skup sie Kacha", skupiłam się i się udało.
Przy okazji spróbowałam pobawić się troszkę scrapbookingiem. Takie mi to wyszło trochę koślawe, ale pierwsze koty za płoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz